Sąd Rejonowy we Wrocławiu postanowił nie uwzględnić zażalenia Małgorzaty Marenin na umorzenie sprawy przeciwko abp. Józefowi Michalikowi. Działaczka Twojego Ruchu poczuła się urażona wypowiedzią metropolity przemyskiego z października ub. roku nt. przyczyn pedofilii. Na obecne postanowienie Sądu, zażalenie nie przysługuje.
Marenin powołała się na art. 212 KK, który mówi o odpowiedzialności karnej za pomówienie osoby lub instytucji, mogące poniżyć kogoś w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania.
Zaskarżone przez feministkę i działaczkę Twojego Ruchu słowa abp. Michalik wypowiedział podczas Mszy św. we Wrocławiu. Mówił wtedy m.in.: "Wiele się dziś mówi o karygodnych nadużyciach dorosłych względem dzieci. Tego rodzaju zła nie wolno tolerować, ale nikt nie pyta o przyczyny. Żadna stacja telewizyjna nie walczy z pornografią, z promocją fałszywej, egoistycznej miłości między ludźmi. Nikt nie upomina się za dziećmi cierpiącymi przez brak miłości rozwodzących się rodziców, a to są rany bolesne i długotrwałe".
Abp Michalik nawiązał również do ideologii gender, która coraz agresywniej wchodzi w codzienność: "Już kilkanaście najwyższych uniwersytetów w Polsce wprowadziło wykłady z tej nowej i niezbyt jasnej ideologii. Jej programową radę stanowią najbardziej agresywne polskie feministki, które od lat szydzą z Kościoła i etyki tradycyjnej, promują aborcję i walczą z tradycyjnym modelem rodziny i wierności małżeńskiej. Ideologia gender budzi słuszny niepokój, jako że odchodzi od praw natury" - tłumaczył.
Słowami hierarchy poczuła się urażona kielecka feministka, szefowa świętokrzyskiego oddziału Twojego Ruchu, Małgorzata Marenin. W pozwie, który złożyła do wrocławskiego sądu, napisała m.in., że zrzucanie winy za pedofilię w Kościele na dzieci z rozbitych rodzin to cios dla rodziców, którzy często decydują się na rozwód właśnie po to, aby chronić dzieci przed patologiami występującymi w rodzinie. Dziś na sali rozpraw przekonywała, że występuje w imieniu wszystkich niepełnych rodzin i twierdziła, że abp Michalik swoją wypowiedzią je obraził, sugerując, że są patologiczne.
Przed rozprawą M. Marenin przekonywała, że jej roszczeniem są przeprosiny ze strony abp. Michalika i przyznanie się do błędu. – Biskup musi powiedzieć wyraźnie, że zrobił krzywdę swoimi słowami, że to nie był lapsus językowy, tylko wypowiedź wynikająca z jego niewiedzy – mówiła.
21 stycznia Sąd Rejonowy we Wrocławiu umorzył postępowanie wobec abp. Józefa Michalika. "Niezależnie od oceny wypowiedzi arcybiskupa, nie wyczerpuje ona znamion przestępstwa, co jest konieczne do wdrożenia postępowania karnego" – uznał sąd w uzasadnieniu.
Reklama
"Uznanie, że konieczna jest ingerencja państwa w przypadku wypowiadania prywatnych poglądów przez osobę publiczną, a taką bez wątpienia jest arcybiskup, zakrawałoby na cenzurę" – ocenił sąd.
Małgorzata Marenin wzniosła zażalenia od tej decyzji do Sądu Okręgowego We Wrocławiu. 31 marca Sąd orzekł, że zażalenie nie zasługuje na uwzględnienie, zaś postępowanie karne z tej sprawie zostało umorzone prawidłowo, dlatego i utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie.
Sąd Okręgowy zaznacza w uzasadnieniu, że dla przypisania sprawcy odpowiedzialności karnej z art. 212 kk. niezbędne jest skonkretyzowanie zniesławianego podmiotu. "Użycie określeń 'agresywne feministki' czy tez 'rozwodzący się rodzice' w żaden sposób nie wskazuje, że podmiotem wypowiedzi oskarżonego była właśnie oskarżycielka prywatna" – stwierdza sąd.
W uzasadnieniu oceniono, że wypowiedzi abp. Michalika "stanowiły dopuszczalny element debaty publicznej" dodając, że słowa te padły w kazaniu podczas mszy św. "W tym kontekście zwrócić należy uwagę na szczególny stopień ochrony przyznany wyrażaniu opinii wygłaszanych w takich okolicznościach" – czytamy w uzasadnieniu.
"Jakkolwiek od Arcybiskupa Kościoła Katolickiego można było oczekiwać wyrażania swojego krytycyzmu wobec feminizmu i ideologii gender w sposób mniej kontrowersyjny i szkodliwy dla związanych z tymi zjawiskami środowisk, to jednak nie można stracić z pola widzenia, iż oskarżony poprzez swoje wypowiedzi dążył do naświetlenia problemu pedofilii i przyczyn, dla których dzieci stają się jej ofiarami, wyrażając w ten sposób pogląd Kościoła Katolickiego w tej kwestii" – stwierdza Sąd Okręgowy we Wrocławiu.
Na obecne postanowienie Sądu, zażalenie nie przysługuje.
Najświętsza Maryja Panna - Królowa i Matka, Pośredniczka i Strażniczka
Jasna Góra, 3 maja 2013r. Homilia abp. Józefa Michalika wygłoszona podczas Mszy św. w uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski z udziałem Episkopatu.
Najdostojniejsi, Czcigodni Konfratrzy,
Drodzy Czciciele Maryi,
Bracia i Siostry!
Od wielu już lat w uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski wpatrujemy się w niezwykle wymowną scenę umierania Jezusa, właściwie jest to najważniejsza godzina w dziejach ludzkości, kiedy Nowy Adam? Jezus, odradza cały rodzaj ludzki, czyli każdego człowieka wykupuje z niewoli grzechu i szatana. I właśnie w tej godzinie obok krzyża Jezusowego widzimy Jego Matkę i garstkę najwierniejszych przyjaciół. Z apostołów jest tylko Jan.
Na krzyżu Chrystusowego zbawienia rodzi się Kościół. W bólach miłości ofiarnej, mającej owocować aż do końca świata, aż do zmartwychwstania umarłych. Kościół ma według woli Chrystusa przedłużyć Jego działanie w sposób widzialny w świecie. Będzie prześladowany, krzyżowany i odrzucany jak On Sam i jak On będzie zmartwychwstawał. Pan Jezus szuka sposobu, aby z Krzyża, tuż przed swoją śmiercią, resztką osłabionych sił, wyraźnie przekazać Komuś całe swoje zbawcze dzieło. Przekazuje je swojej Matce, Maryi. Jan ?uczeń, którego Jezus miłuje? uosabia ten żywy, rodzący się na krzyżu Kościół i oto wyraźnie słyszy od Pana: Oto Matka twoja, a do Maryi Jezus mówi: Niewiasto, oto syn Twój.
Jan przyjął Maryję do siebie, wziął Ją do swego domu. Odtąd są zawsze razem z apostołami, razem w Wieczerniku oczekują na Zielone Święta i przyjmują Ducha Świętego.
Chrześcijanin i chrześcijaństwo nie może obejść się bez Maryi. To prawda, że jedynym pośrednikiem do Boga jest Jezus Chrystus Boży Syn, ale Jezus to także syn Maryi, bez jej ludzkiego udziału nie zaistniałoby Wcielenie Słowa i nasze zbawienie.
Niezwykle ciekawe i barwne historią ludzi są dzieje Kościoła, szczególnie ujmujące i piękne są karty, w które wpisana jest obecność Maryi w życiu świętych i w wydarzeniach społecznych. Ileż to zwycięstw odniesiono w imię Maryi.
Polacy od zawsze przyjęli Matkę Najświętszą do swoich domów i spraw. I jeśli potrafią być wierni Maryi, na ile potrafią być wierni, odnoszą wielkie duchowe i ziemskie korzyści.
Najstarsza polska pieśń to przecież ?Bogurodzica? i na modlitwie, na Ewangelii i pieśni maryjnej pokolenia Polaków uczyły się kultury współżycia i wrażliwości ducha.
Szczególnie interesująca jest historia tytułu Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Zawdzięczamy ją 80-letniemu pobożnemu jezuicie ks. Giulio Mancinelliemu mistykowi z Neapolu, który 15 sierpnia 1617 roku przeżył objawienie Matki Boskiej. Maryja poleciła mu, aby ogłosił Ją i nazywał Królową Polski. Jezuici przekazali treść objawienia do Polski, a szczególnym szermierzem tytułu był od początku Albrecht Radziwiłł z Nieświeża, wielki kanclerz litewski, a także św. Andrzej Bobola, jezuita, o którym historycy mówią, że był wielkim promotorem kultu Matki Boskiej Królowej Polski, a nawet był autorem ślubów Jana Kazimierza we Lwowie. Objawienia jezuity z Neapolu było szokujące dla samych Polaków, nie chcieli wprost wierzyć w jego prawdziwość. Dopiero w roku 1635 udało się publicznie podać do wiadomości, że Maryja chce być Królową Polski, co wkrótce potwierdziła obroną Jasnej Góry podczas potopu szwedzkiego. Zwycięstwo nad Szwedami było Jej zwycięstwem. Potem już nową wiarygodność uzyskał i o. Kordecki i paulini, i o. Andrzej Bobola, i król Jan Kazimierz wraz z biskupami i ludem, ogłaszający Najświętszą Maryję Pannę Królową Polski.
Narody stają się znane, silne i odważne dzięki odwadze i mądrości przywódców czy królów, ale królowie czerpią swą skuteczność i siłę z narodu, z jego wierności bez podziałów, jego ofiarnej miłości bez oczekiwania wynagrodzeń i przywilejów.
Znane są narody bogate, wykształcone i kulturalne, które zniknęły z dziejów historii, ponieważ w pewnym momencie zabrakło im mocy ducha, zabrakło woli życia etycznego, moralnego. Rozkład i osłabienie przyszło bardzo szybko. To i dla nas wielka lekcja i przestroga.
Polskę dziś nie stać na konkurowanie bogactwami materialnym z innymi narodami. Nie możemy sobie pozwolić także na udział w wyścigu zbrojeń, ale niepokojący jest nasz udział w wojnach niesprawiedliwych i szerzony dziś wyścig za stylem życia bez Boga, bez etyki, bez zasad moralnych naszych konkretnych braci i sióstr, a także naszego państwa nie mającego odwagi w uchwalaniu praw zgodnych z Bożym prawem, z naturą ludzką i dobrem narodu. Niepokoić musi i niepokoi brutalizacja życia publicznego i eliminacja Pana Boga z życia tegoż społeczeństwa. Musi niepokoić brak kultury i agresja, gdziekolwiek widziana, także wśród partii politycznej, która się staje hańbą Ojczyzny. To jest kierunek do nikąd, więcej powiem, to jest droga samozagłady.
Stajemy przed Matką i Królową Polski, próbujmy zatem rozeznać jak wygląda dziś to Królowanie Maryi w Polsce, jak wygląda nasz maryjny naród i jak powinien ocenić oddaną Maryi przez króla Jana Kazimierza Polskę. A przecież śluby królewskie potwierdził cały episkopat, składał je cały ochrzczony, katolicki naród we wszystkich parafiach i wspólnotach.
To był ważny akt, nie tylko formalność i nie tylko zewnętrzny przejaw pobożności. Tu chodziło i chodzi o autentyczny, zobowiązujący akt wiary. Wiary, która ufa Bogu i odwołuje się do pośrednictwa Bożej Rodzicielki, bo taki jest porządek zbawienia w Chrystusie. Wiary, która przeżywa obecność Boga pośród nas, bo Bóg ma prawo do obecności i szacunku w całej naszej rzeczywistości.
Bóg przez Maryję dawał nam wielokrotnie dowody, że ?wziął w opiekę naród cały?, jak śpiewamy w pieśni, i że w zewnętrznych niebezpieczeństwach przeprowadzał nas przez wojny i niewole. To przecież i w ostatnich latach, bez rozlewu krwi, opadały więzy niewoli ateistycznych ideologii. A czyż wybór Jana Pawła II i jego posługa Kościołowi w Polsce i na całym świecie nie jest wyciągnięciem Bożej dłoni nad światem i naszą Ojczyzną? A czy prorokiem nowych czasów nie był Benedykt XVI, demaskujący jawne i ukryte niebezpieczeństwa dyktatury moralnego relatywizmu?
Cały Kościół wdzięczny jest Duchowi Świętemu za wybór Papieża Franciszka. Cały świat z zainteresowaniem przyjął ten wybór, ale trzeba nie tylko szukać oryginalności i sensacji w jego zachowaniach, aby Papieża nie sprowadzić do powierzchowności ?kremówek?. Ten Papież ma wiele do powiedzenia, mówi o roli modlitwy, o godności pracy ludzkiej i przestrzega, że dzisiaj zanika kultura pracy, a szerzy się kultura lenistwa, daje przykład skromności i woła o pomoc dla ubogich, krzywdzonych i nieustannie pomijanych. To nie Kościół na całym świecie dziś gromadzi bogactwa i to nie Kościół krzywdzi biednych ? Kościół im przez wieki pomaga i nawołuje do pomocy.
Przecież dziś na świecie 20% ludzi ma do dyspozycji 80% bogactw całego świata i to nie Kościół eksploatuje bogactwa naturalne narodów Afryki, Azji, Rosji czy obu Ameryk. To systemy oparte na antyewangelizacji egoizmu, zbrojeń i przemocy wzajemnie się straszą i prześcigają w zagrożeniach, a prości ludzie cierpią przez te zbrojenia niedostatek, a nawet głód.
Jakimże absurdem jest dopłacanie do ugorów za nieuprawianie ziemi w naszych krajach, podczas gdy przez to rośnie bezrobocie, a ludzie w Afryce czy w Azji umierają z głodu.
Ale dzisiaj wszystkie antykościelne media wmawiają nam, że głównym tematem przepowiadania Papieża Franciszka jest bogactwo Kościoła; oni wyraźnie chcą w ten sposób Papieżem walczyć z Kościołem.
Kościół w Polsce jest bogaty tradycją, ufnością do Matki Bożej i wiarą, którą trzeba ciągle pogłębiać i ożywiać. Kościół w Polsce jest bogaty ludźmi, którzy klękają przed Bogiem, którzy spowiadają się i pokutują za grzechy, wynagradzają za zło, którego jest tyle w nas samych i na całym świecie.
Bogactwem Kościoła są stowarzyszenia i ruchy katolickie, chociażby to dzisiejsze stowarzyszenie Wspólnota Królowej Pokoju i dzieło tego stowarzyszenia - ołtarz, który ofiarowują do Kazachstanu. Bogactwem Kościoła są świeccy ludzie, zbierający podpisy w obronie życia poczętego czy promujący inicjatywy parlamentarne na rzecz polskiej rodziny. To bogactwo Kościoła, które do nas należy, które powinniśmy nieustannie pomnażać, czyli wspierać.
Bogactwem Kościoła są chorzy i samotnie cierpiący, którzy łączą swe ofiary z krzyżem naszego Pana; to oni czynią owocnym przepowiadanie Ewangelii przez papieży, biskupów i kapłanów. To dzięki nim wdowi grosz składany na ofiarę w kościele owocuje stokrotnie.
Kościół w Polsce jest bogaty inicjatywami świętych kapłanów i ludzi świeckich zjednoczonych ze swymi biskupami i dlatego nawet zewnętrznie udaje się tak wiele dokonać. Przecież to dzięki zaangażowaniu i ofiarności ludzi było możliwe wybudowanie setek kościołów i kaplic w naszych diecezjach. A przecież w każdej parafii, a nawet w każdej katolickiej rodzinie, jest żywa gotowość pomocy biednemu, choremu czy uwikłanemu w słabości duchowe, czy ubóstwo, czy grzech. To jest Bogactwo Kościoła.
Wszyscy wiemy jak kosztowne są dziś nowoczesne środki ewangelizacji, nie stać nas było na sprawne radio katolickie i katolicką telewizję, ale i tu okazało się, że bogactwem Kościoła w Polsce jest lud, prosty, pogardzany często przez potentatów ideologii antykościelnych lud i to dzięki tym ludziom funkcjonują dziś w Polsce radia diecezjalne i zakonne, działa telewizja Trwam i tyle innych dobrych dzieł. Korzystajmy z tych zdobyczy mądrze i odważnie, czytajmy katolickie tygodniki ?Niedziela?, ?Gość Niedzielny?, ?Idziemy? i inne oraz sięgajmy po katolicką książkę. Nie kupujmy wrogo nastawionych do wiary i Kościoła gazet, bo w ten sposób popieramy ich ideologię.
Bogactwem Kościoła i każdego państwa jest naród i trzeba o jego dobro zabiegać. Trzeba troszczyć się o naród i jego dobrobyt, a nie o własne interesy. Interes partii, ugrupowania jest zmienny, przelotny i z reguły okazuje się nietrwały, jeśli nie opiera się na zdrowych zasadach moralnych. Narodom potrzebni są mądrzy i oddani przywódcy, ale prawdziwi przywódcy narodu pierwsi ponoszą ofiary i podejmują wysiłki służby na rzecz całego narodu.
Zanika dziś niestety patriotyzm, miłość Ojczyzny gotowa do poświęceń. Powoli umiera człowiek w człowieku. Wiele jest dziś niepokojących wydarzeń w Polsce, wiele jest zgorszeń, korupcji, kłamstwa i nieprawdy w naszym codziennym życiu, a także w życiu publicznym. Łatwo byłoby dziś stawiać wymagania innym, zwłaszcza osobom życia publicznego, bo łatwo jest zauważyć ich błędy, niedoskonałości czy nieuczciwość innego, ale jakże trudno przychodzi to uznać w sobie samym.
Sługa Boży Kardynał Stefan Wyszyński u kresu życia, kiedy rodziła się ?Solidarność? i dojrzewała kolejna zmiana ustroju przypominał: ?Nie trzeba się oglądać na innych, na tych lub owych, może na polityków, żądać od nich, aby się odmienili. Każdy musi zacząć od siebie? A wtedy, gdy wszyscy będziemy się odradzać i politycy będą musieli się odmienić, czy będą chcieli czy nie. Nie idzie bowiem w tej chwili w Ojczyźnie naszej tylko o zmianę instytucji społecznej, nie idzie tylko o wymianę ludzi, ale idzie przede wszystkim o odnowienie się człowieka. Idzie o to, aby człowiek był nowy, aby nastało nowych ludzi plemię?? (Gniezno, 2 II 1981).
Twórcze perspektywy poprawy sytuacji i moralnego odrodzenia narodu tkwią w nas. W każdym ojcu rodziny, który za mało czasu poświęca swoim dzieciom, w każdej kobiecie, która rezygnuje z wymagań stawianych sobie, aby promieniować dobrocią, miłością w codziennej pracy i chęcią większego poświęcenia kolejnemu dziecku, rodzinie, wnukowi. Nadzieja tkwi w każdym biskupie i kapłanie, który za mało modli się za Kościół i Ojczyznę i będzie się modlił coraz więcej. Warto pamiętać, że największym zagrożeniem wiary jest oziębłość wierzących, są podziały wśród nas. Bardzo, bardzo niebezpieczni są ci pseudoreformatorzy Kościoła wśród zakonników i księży, a także wśród świeckich publicystów czy działaczy, którzy chcą reformować Kościół i biskupów, ale nie siebie. To wobec nich idzie nasza szczególna nieufność, przestroga i upomnienie, ale i troska, bo i oni muszą stać się dziś priorytetem naszej modlitwy i umartwienia.
Kościół ma ciągle w sobie wielki, Boży potencjał. Kościół ma potencjał niezwyciężalny. Ale ludzie Kościoła muszą iść w głąb prawdy i odważnie wyjść z tą prawdą do świata.
Nie udawajmy, że nie widzimy jak ?coraz bardziej agresywny sekularyzm na razie jawnie dąży do wypchnięcia wierzących ze sfery publicznej, ale nie wiadomo, czy ta presja nie zwiększy się w stronę prześladowań idących dalej? Wymogiem współczesności ? i co ważniejsze wolą Bożą jest dziś większy radykalizm i misyjność katolików, jest nowa ewangelizacja, czyli głębsze poznanie i troska o życie Ewangelią oraz jej przekaz. Odnowa i siła Kościoła nie idzie w kierunku liberalizmu albo konserwatyzmu, bo żaden z nich nie pomaga ani nie wzmacnia wiary. Kościół zawsze sięga znacznie głębiej. Odwołuje się do idei bycia uczniem Chrystusa? (por. Ks. T. Jaklewicz, Kościół bardziej ewangeliczny, Gość Niedzielny 21 IV 2013).
Nasza siła tkwi w zjednoczeniu z Chrystusem, w tym, że zauważymy go głodnym, biednym, chorym i w więzieniu, że przebaczymy tym, którzy nam czynią krzywdę i że modlić się będziemy o nawrócenie naszych prześladowców.
Po tę kolejną lekcję przyszliśmy dziś, Drodzy Bracia i Siostry, razem z Maryją pod krzyż Chrystusa, aby tu z Jego ust usłyszeć: ?Oto Matka twoja? i aby wziąć Ją do siebie i z Nią iść bezpiecznie przez całe życie.
Pamiętamy dziś o wszystkich naszych Rodakach w kraju i poza jego granicami. Razem z nimi wołamy z całą nadzieją i z całą wolą służenia: Maryjo, Królowo Polski i Matko nasza, jestem przy Tobie, pamiętam, czuwam. Amen.
Św. Elżbieta z Turyngii (XIII wiek) posługuje wśród chorych
(obraz tablicowy z XV wieku)
17 listopada Kościół wspomina św. Elżbietę Węgierską, patronkę dzieł miłosierdzia oraz bractw, stowarzyszeń i wielu zgromadzeń zakonnych. Jest świętą dwóch narodów: węgierskiego i niemieckiego.
Elżbieta urodziła się 7 lipca 1207 r. na zamku Sárospatak na Węgrzech. Jej ojcem był król węgierski Andrzej II, a matką Gertruda von Andechts-Meranien, siostra św. Jadwigi Śląskiej. Ze strony ojca Elżbieta była potomkinią węgierskiej rodziny panującej Arpadów, a ze strony matki - Meranów. Dziewczynka otrzymała staranne wychowanie na zamku Wartburg (koło Eisenach), gdzie przebywała od czwartego roku życia, gdyż była narzeczoną starszego od niej o siedem lat przyszłego landgrafa Ludwika IV. Ich ślub odbył się w 1221 r. Mała księżniczka została przywieziona na Wartburg z honorami należnymi jej królewskiej godności. Mieszkańców Turyngii dziwił kosztowny posag i dokładnie notowali skarby: złote i srebrne puchary, dzbany, naszyjniki, diademy, pierścienie i łańcuchy, brokaty i baldachimy. Elżbieta wiozła w posagu nawet wannę ze szczerego srebra. Małżeństwo młodej córki królewskiej stało się swego rodzaju politycznym środkiem, mającym pogłębić i wzmocnić związki między oboma krajami. Elżbieta prowadziła zawsze ascetyczny tryb życia pod kierunkiem franciszkanina Rüdigera, a następnie Konrada z Marburga. Rozwijając działalność charytatywną założyła szpital w pobliżu zamku Wartburg, a w późniejszym okresie również w Marburgu (szpital św. Franciszka z Asyżu). Konrad z Marburga pisał do papieża Grzegorza IX o swojej penitentce, że dwa razy dziennie, rano i wieczorem, osobiście odwiedzała swoich chorych, troszcząc się szczególnie o najbardziej odrażających, poprawiała im posłanie i karmiła. Życie wewnętrzne Elżbiety było pełną realizacją ewangelicznej miłości Boga i człowieka. Wytrwałość czerpała we Mszy św., na modlitwie była niezmiernie skupiona. Wiele pracowała nad cnotą pokory, zwalczając odruchy dumy, stosowała ostrą ascezę pokuty.
W tym wszystkim jest jeszcze język niewerbalny; język miłości, przygarnięcia, pocieszenia - tak o swojej posłudze w Boliwii opowiada Vatican News s. Weronika Mościcka SAPU. Albertynka, która od czterech lat posługuje na misjach, prowadzi Centrum Medyczne im. św. Brata Alberta, gdzie jak sama mówi: „staram się patrzeć nie tylko na ciało, tylko na coś więcej, czego potrzebują ci ludzie”.
Trzyosobowa wspólnota sióstr podejmuje różne zadania wśród ubogich i potrzebujących. Jest to posługa duszpasterska, praca wśród dzieci i młodzieży - w tym wyszukiwanie osób najbardziej potrzebujących, realizacja projektów na rzecz nauki, rozwoju młodych oraz prowadzenie centrum medycznego.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.